top of page

Jak zorganizowaliśmy swój ślub - HOMEMADE WEDDING

  • Zdjęcie autora: OchRety
    OchRety
  • 27 lip 2019
  • 4 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 30 lip 2019


Witaj na moim blogu!


Mam na imię Żaneta i nie tak dawno.. tak samo jak Ty teraz, przygotowałam się do ceremonii zaślubin. Dziś, chciałabym podzielić się z Tobą moją własną historią opatrzoną w pot, łzy i panikę. Brzmi znajomo? Mam nadzieję, że moja historia zainspiruje Cię w jakiś sposób, lub też zwróci uwagę na rzeczy, których jeszcze nie dopracowaliście. Drogi czytelniku, sam wiesz, że w ten jedyny dzień w życiu, wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, w związku tym, zrobiłam dla Ciebie szczery rachunek sumienia i chcę podzielić się dziś swoimi spostrzeżeniami na temat ślubów przygotowanych samemu od A do Z.


Zacznijmy od statystyki. Na naszym ślubie uczestniczyło ok 120 osób dorosłych wraz z dziećmi. Podczas planowania ceremonii, słyszałam wiele pikantnych komentarzy odnośnie najmniejszych gości i ich negatywnym wpływie na ich rodziców bawiących się na weselu. Wiele osób tłumaczyło to, brakiem możliwości 100 % skupienia się gości na rzeczach przyjemnych... JEDNAK... Uważam, że zaproszenie starszych z ich pociechami, było bardzo dobrym posunięciem strategicznym. Dlaczego? Jeśli bierzesz ślub w wakacje, większość gości nie ma gdzie zostawić swoje pociechy. Poza tym, prawdziwa matka - polka, na imprezie bez dziecka, bawi się.... nijak - bo cały czas wydzwania do opiekunki i myśli o swoim oczku w głowie. Wesele z dziećmi, szczególnie jeśli planujecie zastosowanie stylu rustykalnego i podtrzymanie wiejskiej atmosfery - jest niezastąpione! Wesołe i rozbiegane dzieci podtrzymują atmosferę euforii w powietrzu. Zawsze można przecież wynająć animatorkę do zabaw. Końcem końców, dzieci i tak nie dotrwają do oczepin.


I tutaj właśnie napotykamy na pierwsze schody...


Ponieważ w swoim życiorysie miałam nie raz styczność z animacją zabaw, marzyła mi się także taka osoba, która urozmaici czas najmniejszym w obawie o wcześniej usłyszane komentarze. Pierwszym błędem jaki mogę wymienić podczas organizacji swojego wesela to załatwienie tego na ostatnią chwilę. Co prawda, zabukowaliśmy wcześniej animatorkę, lecz jak to bywa ze znajomymi, jej plany zmieniły się na 2 tygodnie przed weselem. Postawiłam więc na magię Facebooka i dodałam ogłoszenie. Zgłosiło się wiele Pan, lecz ja wybrałam tą najmłodszą, która ,,rzekomo'' posiadała już doświadczenie i miała wiele zabaw z dziećmi w głowie. Ponieważ jestem perfekcjonistką i tematy pedagogiczne przerabiam na co dzień, przygotowałam wcześniej kilka gier i spakowałam je do boxa. Uff.. Uratowało mi to życie, bo Pani okazała się totalnym nie wypałem. Skasowała 100 zł, przyszła niechlujnie ubrania z petem w ręku i oczywiście... Z dziećmi nie miała nic wspólnego. Jedyne co się zgadzało, to to że była młoda. I miała parcie na szkło, bo była potem w każdym ujęciu od fotografa, z papierosem w ręku gadająca z naszą wokalistką. Dzieci bawiły się same, uprzednio przygotowanymi grami... O dziwo z naszymi znajomymi.


RADA: Sprawdź 5x osobę, która będzie wykonywać zlecenie, dodatkowym atutem może okazać się także plac zabaw lub inna atrakcja sportowa na terenie sali (tak było w naszym przypadku).


Drugą sprawą, jest kamerzysta i fotograf. To, że są z jednej firmy, nie znaczy, że umieją współpracować. Nie daj się nabrać na kilka zdjęć pokazowych. Do tej pory uważałam, że spotkanie z fotografem i oglądanie trwających 3 godziny materiałów by sprawdzić czy jest ok, to lekka przesada... Otóż NIE! Na nasze materiały czekaliśmy pół roku, już prawie zapomniałam, że ktoś nas kręcił. Ale to nie było chyba najgorsze, najgorszym faktem był brak porozumienia na linii kamerzysta - fotograf. Skutkiem tego, mamy pełno zdjęć na których widać kamerzystę lub na odwrót. Pamiętaj! Dobry fotograf, jest jak ninja! Niezauważalny!


RADA: Podpisując umowę, sprawdź czy jest w niej termin realizacji zlecenia - przesłania zdjęć i filmu. Jeśli nie ma, możesz spodziewać się, że będzie on bardzo długi.... Chcesz czekać?


Ostatnią rzeczą, którą wyłapaliśmy, były kucharki. Ten ostatni punkt na liście weselnych grzeszków zostawiłam na koniec... Dlaczego? Chciałabym zwrócić Waszą uwagę na najważniejszy temat jakim jest jedzenie na sali. Jeśli przygotowujesz sam wesele, to lwia część budżetu na pewno idzie właśnie na zakup prowiantu i opłacenie kucharek i ich świty. W naszym przypadku, braliśmy kucharkę z polecenia. Wszystko wyglądało bezpiecznie i rzetelnie. Spotkaliśmy przed ślubem by omówić szczegóły i listę zakupów i wszystko wyglądało na to, że możemy spodziewać się profesjonalnej obsługi... Ale... w dniu wesela nie ma czasu na doglądanie pracy kucharek i ich przyglądaniu się ich szczerej intencji niesienia pomocy. Tuż przed weselem, opróżniliśmy zamrażalki ze zbędnego materiału, gdyż z góry było wiadomo, że po takiej imprezie i długiej jak papier toaletowy liście zakupów, zostanie bardzo dużo jedzenia, które wykarmiłoby całe Kongo (No może przesadziłam ;P). I tu się pomyliliśmy. Podczas, gdy my przygotowywaliśmy się na ceremonie, kucharki wynosiły torbami jedzenie do domu. W efekcie po weselu na 120 osób i zakupie wędzonek jak na dwa stoły wiejskie, został tylko pęk boczku, 4 średnie miski zwęglonych resztek i 5 blach ciasta. Byliśmy w szoku. Oczywiście nic nie można udowodnić. Kucharki twierdziły, że ludzie tyle zjedli... Kłopoty zaczęły się później, gdy przyszło do oddania sali. Okazało się, że brakuje dużego garnka (pewnie wyniosły w nim jedzenie), który musieliśmy dokupić a zmywarka została uszkodzona i znajdowało się tak kilka potłuczonych szklanek o którym oczywiście nie wspomniały kucharki. Telefonu już nie raczyły odebrać. Wzięły około 3200 zł za gotowanie i 2 kelnerki na 1,5 dnia.


RADA: Spisz porządną umowę z kucharkami, uwzględnij w niej zniknięcie wyposażenia kuchni i ewentualne szkody - szczególnie jeśli wynajmujesz salę. Jak widać, nawet polecona kilkukrotnie kucharka może okazać się Januszem biznesu.



I na koniec... pamiętaj - Już teraz przyjmij do wiadomości, że NIKT NIGDY nie zorganizował perfekcyjnego wesela. Zawsze są jakieś małe wpadki i rzeczy, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć... Mimo to uważamy, że ten dzień był najcudowniejszym dniem w naszym życiu i trud oraz wysiłek był tego wart. Nic byśmy w nim nie zmienili ;)



P.S. Rada last minute dla przyszłych Pań Młodych: Nawet jeśli nie spodziewasz się okresu w ten dzień i tak załóż podpaskę. W moim przypadku, stres i chemioterapia spowodowała, że przed samym marszem weselnym naszedł mnie krwistoczerwony deszcz paniki. Na szczęście natrafiłam na wspaniałego księdza i usterka została szybko zlokalizowana, nie zdążyłam przejść po białym dywanie;)


Trzymamy za Was kciuki!



I czekamy na Wasze, niezapomniane historie!


Żaneta & Damian

24.06.2017





Comments


Obrazek2

ORYGINALNOŚĆ

to nasza specjalność

LOGO OCH RETY_edited.png
  • Facebook
  • Pinterest
  • Instagram - Black Circle

POLUB NAS NA FACEBOOKU

PINUJ NAS NA PINTEREŚCIE

Śledź nas na instagramie

Podoba Ci się to co widzisz?

Zobacz Naszego Bloga

Firma Wielobranżowa OCH RETY

Żaneta Blatkiewicz

ul. Obrońców Pokoju 20c/7

67-200 Głogów

NIP: 5020104774 Regon: 381641399

bottom of page